Był środek nocy.
Ta uporczywa cisza trwała i trwała.Nikt nie miał
odwagi nic powiedzieć.Wiadomość,że Shikamaru może umrzeć była dla
każdego z nich tak piorunująca i wręcz nie wyobrażalna,że nawet gdyby
chcieli się odezwać,nie dali by rady.W końcu Naruto zdobył się na
odwagę.
-J-jak to nie przeżyje ?- zapytał łamiącym się głosem
Niedowierzał
słowom Haruno.Z głupią nadzieją wierzył,że to jakiś okropny żart,że to
wszystko nie dzieje się naprawdę.Obwiniał się.Rozpaczliwie myślał,że
mógł coś zrobić.To jego mogli trafić.Mógł sam być wtedy w tym miejscu co
Shikamaru.Oddałby życie by chronić przyjaciela.
-Rana jest bardzo
głęboka,w dodatku zadana w punkt witalny...-odpowiedziała po chwili
milczenia Sakura - Jego szanse na przeżycie właściwie nie istnieją
Różowowłosa
chciała udać silną i tłumiła uczucia,jakie nią targały lecz w końcu nie
wytrzymała i zaczęły napływać jej do oczu łzy.Płakała.Ale nie tak
zwyczajnie.To był płacz rozpaczy i złości.Rozpaczy,że jej przyjaciel
dosłownie umiera jej na rękach.Zła była na samą siebie,za to,że nic nie
może zrobić.Właśnie zdała sobie sprawę,że jej medyczne zdolności są
niczym.Że właściwie nic nie może zrobić,jeżeli ktoś jest ciężej
ranny.Doszło do niej,że jest bezsilna i może utrzymać przy życiu
Shikamaru najwyżej przez godzinę.Potem nie będzie już nic.
-
Powiedziałaś,że jego szanse na przeżycie właściwie nie istnieją,tak ? -
zapytała nagle Temari,podnosząc się z ziemi i podchodząc do reszty
Do
tej pory blondynka siedziała z dala od innych.Poza samym momentem kiedy
Nara został zraniony nie płakała.Nie zastanawiała się nad tym co będzie
jeśli szatyn umrze.Zastanawiała się co można zrobić,by przeżył.
- T-tak - odpowiedziała jej krótko nadal płacząca Sakura
- Właściwie ? Czyli jest jakaś szansa,mam rację ?-spytała Temari
- T-teoretycznie tak...
- Babcia Tsunade napewno mu pomoże ! - przejął inicjatywę Uzumaki - Musimy tylko ją powiadomić !
- Macie rację,ale...mogę go utrzymać jeszcze najwyżej godzinę przy życiu...
- Wyrobimy się !
-
Czyli ustalone.Ja i Naruto szybko pobiegniemy do wioski i powiadomimy
Hokage.A ty ...- podsumowała Temari - ...Sakura...proszę zrób co w
twojej mocy - mówiąc te słowa blondynce zaszkliły się oczy.Szybko jednak
przetarła je ręką
W tym czasie żółtowłosy podszedł do nieprzytomnego Nary.
- Dasz radę Shikamaru...Wierzę w ciebie - powiedział szeptem,po czym podbiegł z powrotem do dziewczyn
- Sayonara Sakura-chan,czekaj tu na nas ! - wydarł się,jak zwykle,Naruto gdy razem z kunoichi z Suny odbiegali do Konohy
W czasie biegu między Naruto a Temari panowała cisza.Oboje wiedzieli,że tak jest najlepiej i,że nie należy jej przerywać.
- Myślisz,że damy radę...że zdążymy ? - spytała jednak po dłużej chwili zielonooka
- Wierzę,że nam się uda.Musi nam się udać.Nie poddamy się tak łatwo ! - odpowiedział Uzumaki
- Tak.Też tak myślę - powiedziała Temari i lekko się uśmiechnęła.
Naruto odwzajemnił uśmiech.
Wiedzieli,że
trzeba myśleć pozytywnie.Tylko wtedy można osiągnąć cel.Jeżeli się
naprawdę nie wierzy w to co się robi,od początku jest zdane na porażkę.
Świat
zdawał się nie zwracać uwagi na to co się stało z Shikamaru.Pierwsze
promyki słońca wesoło oświetlały niebo.Ptaki śpiewały
radośnie,przelatując z drzewa na drzewo,lub ukrywając się gdzieś w
swoich gniazdach.Zielony kolor drzew cudownie kontrastował z czerwienią
maków rosnących na okolicznych polach.Było pięknie.
Blondyn i
blondynka również to zauważyli.Zastanawiali się też dlaczego przychodzi
im podziwiać tak piękny poranek w takich okolicznościach.Czemu nie mogli
się nim nacieszyć ?
Temari rozmyślała również o swojej ostatniej
kłótni z Narą.Mimo,że tak często się kłócili,tej kłótni
żałowała.Żałowała,że zamiast się kłócić nie powiedzieli sobie czegoś
miłego,żałowała gorzkich słów,które w jej czasie padły.Pomyślała,że może
już nigdy nie uda się jej go za to przeprosić.
"-Chociażby dlatego Shikamaru musisz żyć.Muszę cię przeprosić.Nie pozwolę ci umrzeć ! "-myślała
Naruto nie myślał.Biegł nie zastanawiając się co będzie.Teraz najważniejsze jest życie jego przyjaciela.
Powoli
zaczęli zbliżać się do bram wioski,które jak zwykle były
otwarte.Przebiegli przez nie szybko i skierowali się do siedziby Hokage.
Nieliczni
ludzie,którzy o tej porze byli na zewnątrz patrzyli się ze zdziwieniem
na biegnących,zastanawiając się co się mogło takiego stać.
Po chwili z impetem wbiegli do siedziby.
Naruto z trzaskiem otworzył drzwi do gabinetu Tsunade.
Shikamaru żyj!!!!
OdpowiedzUsuń