czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 10 - Słowa

Notka pisana przy http://www.youtube.com/watch?v=hUATVBV0vbA
Polecam do słuchania przy czytaniu.Piosenka ma tylko 2 minuty więc parę razy trzeba nacisnąć replay.
_____________________________________________________________
Trzask otwieranych drzwi od gabinetu Hokage rozległ się po całej siedzibie.
- Babciu Tsunade,nie ma czasu ! Shikamaru jest ranny ! Nie wiadomo czy przeżyje ! Musisz iść z nami! Szybko ! - wykrzyczał Naruto po wejściu do pomieszczenia
- C-co ? Jak to ?! Co się stało ?!
- Nie ma czasu na wyjaśnienia ! Chodź !
- P-poczekaj chwilę- Tsunade szukała innego wyjścia,nie mogła zostawić wioski bez przywódcy - nie mogę tak po prostu opuścić wioski,muszę...-powiedziała,lecz przerwała jej Shizune
- Tsunade-sama idź,musisz go uratować.Zajmę się wszystkim - rzekła
- Ech...No...dobrze więc,prowadźcie !
Po tych słowach razem z Naruto i Temari,Tsunade wybiegła z pokoju.Zorganizowała jeszcze dwóch medyków i ruszyli.Biegli przez miasto.Mieszkańcy teraz patrzyli się ze strachem na biegnącą przywódczynię wioski wraz z czwórką innych ninja w stronę bramy.Zastanawiali się czy zdarzyło się coś poważnego,skoro sama Hokage musi interweniować.Biegnący szybko opuścili Konohę.Było coraz mniej czasu.Jak najszybciej przemierzali drogę.Po jakimś czasie dotarli na miejsce.Od razu zauważyli Sakurę.Ledwo zachowywała przytomność,była już u kresu sił.Zużyła prawie całą czakrę,lecz dalej utrzymywała swoje ninjutsu.Tsunade szybko do niej podbiegła.
- Sakura ! Nic ci nie jest ?
- Tak,wszystko w porządku - odpowiedziała słabym głosem - ważniejszy ode mnie jest teraz Shikamaru
Hokage wykonała skomplikowaną pieczęć po czym od razu zaczęła leczyć Narę.Wszyscy w skupieniu przypatrywali się jej działaniom.W tym czasie jeden z medyków zajął się osłabioną Sakurą. Czas mijał a stan szatyna się nie poprawiał.Nagle jednak Tsunade uśmiechnęła się.
- Co ? - zapytał z nadzieją Naruto
- Popatrz - powiedziała kobieta krótko
Wszyscy spojrzeli na Shikamaru.
"- Cz-czy mi się wydaje ? " - pomyślała Temari
Nie,nie wydawało jej się.Klatka piersiowa szatyna zaczęła lekko poruszać się z góry do dołu,a jego powieki zaczęły delikatnie drgać.
- Będzie dobrze - powiedziała w końcu Hokage
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- TAAK ! SHIKAMARU,WIEDZIAŁEM,ŻE DASZ RADĘ !! - wykrzyknął po chwili rozradowany Uzumaki,po czym mocno przytulił stojące obok Temari i Sakurę i zaczął skakać.Również dziewczyny poddały się fali radości i zaczęły skakać i drzeć się razem z blondynem.Tsunade stała z uśmiechem z boku przyglądając się euforii przyjaciół rannego.Tymczasem medycy ostrożnie umieścili Narę na noszach.
- Chodźcie,musimy go szybko dostarczyć do szpitala.Pamiętajcie,że jeszcze nie wyzdrowiał - rzekła starsza blondynka
Ninja posłusznie wykonali polecenie.Chwilę potem byli już w drodze do wioski.W jej czasie Naruto opowiadał,jak to on wiedział,że Shikamaru nic nie będzie.Koleżanki tylko potakiwały głowami z uśmiechem.Były teraz w zbyt dobrym nastroju,żeby polemizować z niebieskookim.Każdemu z nich  aktualnie towarzyszył wspaniały humor.Zmartwienia codzienności odeszły w cień,nikt o nich nie myślał.Wszyscy żyli tym,że Shikamaru żyje (hehe,trochę dziwnie to zdanie brzmi).W ich myślach było tylko to.Po jakimś czasie dotarli do Konohy.Szatyn natychmiast został umieszczony w szpitalu.Wieść o tym co stało się władcy cieni szybko rozeszła się po wiosce.Już po godzinie reszta przyjaciół Nary przybyła do szpitala.Byli zszokowani,bardzo martwili się o chłopaka.Siedzieli razem z Naruto,Sakurą i Temari w korytarzu przed salą gdzie leżał Shikamaru.Ino zdążyła wypłakać już jakieś 2 litry,a Kiba, Sasuke i Choji koniecznie chcieli wiedzieć jak doszło do tego wypadku.Po około trzech godzinach pielęgniarka pozwoliła w końcu na wejście na salę.Shikamaru leżał na łóżku i lekko przecierał oczy.Był bardzo słaby.Dookoła niego znajdowała się najróżniejsza medyczna aparatura,był podłączony do kroplówki.W tle słychać było klasyczne dla szpitali pikanie urządzenia sprawdzającego bicie serca.Wszyscy momentalnie rzucili się na chłopaka.
- Shikamaru,jak się czujesz ? - pytali na raz
- Ech...Bywało lepiej - odpowiedział słabo
- Och,Shikamaru,nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam.Bardziej niż nikt inny ! - prawie wykrzyczała Ino
- Wszyscy się martwiliśmy ! - naprostowała Sakura
Prawie cała grupka z ożywieniem rozmawiała z Narą.Prawie,bo Temari stała trochę dalej od "tłumu",który zgromadził się przy łóżku szatyna.Potrzebowała z nim porozmawiać,ale sam na sam.Postanowiła,że poczeka aż wszyscy wyjdą,nawet jeżeli miałaby czekać do wieczora.I właśnie tak było.Przyjaciele tak się zagadali,że nie zauważyli,iż powoli zaczyna zachodzić słońce.
- Matko,już prawie 20 ! - powiedział nagle Lee,patrząc na zegar wiszący na ścianie
- My już będziemy lecieć,zdrowiej Shikamaru !-wszyscy pożegnali się i wyszli
Nareszcie nadeszła chwila Temari.
- Temari ? Nie idziesz z nimi ? - zapytał wyraźnie zdziwiony szatyn
- Nie,chcę z tobą pogadać - powiedziała,siadając na krześle przy łóżku chłopaka - Chciałam cię przeprosić.Przeprosić za tą ostatnią kłótnię.Za to,że powiedziałam,że cię nienawidzę.Mimo to,że tak często się kłócimy to jednak ta kłótnia była inna...-Mówiła, patrząc szatynowi prosto w oczy - ...Pokłóciliśmy się właściwie o nic...czyli jak zawsze,ale padły tam takie słowa...Ja...Ja nie wiem czemu to powiedziałam...Nie nienawidzę cię...A...A potem kiedy tamten gość cię zranił i mogłeś umrzeć...pomyślałam,że już cię nigdy za to nie przeproszę...i...i...- tu blondynka kompletnie się rozkleiła.Nie potrafiła powstrzymać łez,które coraz bardziej napływały jej do oczu.Rozpłakała się.
Shikamaru wpatrywał się z niedowierzaniem.Ta sama dziewczyna,która zawsze była taka twarda i zawsze go biła teraz siedzi tu i płacze.Szybko jednak otrząsnął się.Z lekką trudnością podniósł się,usiadł na łóżku i przytulił dziewczynę,delikatnie przyciągając do siebie.
- Shi...Shikamaru...Ja przepraszam...Ja...nie chciałam...Przepraszam...- Temari szlochała coraz bardziej
Nara nic nie mówił.Po prostu obejmował blondynkę.Czekał,aż się trochę uspokoi,wypłacze.Siedzieli tak jakby zatrzymał się czas.Słońce już zaszło,pierwsze gwiazdy świeciły na niebie.Po chwili zielonooka lekko się uspokoiła.Teraz to on patrzył jej w oczy.
-Temari,ja też przepraszam.Nie wiem co mnie wtedy napadło,powiedziałem,że nie chcę cię znać ale to nie prawda.Lubię cię, i to nawet bardzo...
Blondynka do tej pory trzymała ręce przy twarzy.Teraz jednak objęła Shikamaru,czuła się bezpiecznie.
-Dziękuję - powiedziała cicho...

1 komentarz:

  1. Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością i proszę cie kontynuuj!!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze bo są dla mnie mobilizacją do dalszego pisania.Będę też wdzięczna za ewentualną krytykę - dzięki niej będę wiedziała co zmienić lub poprawić.
:D